Lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku przyniosły rewolucję w sztuce projektowania. Jednym z jej wieszczów był ekscentryczny i zawsze uśmiechnięty Philippe Starck.
Kolorowe spodnie w graficzne nadruki, kurtka stylizowana na motocyklową, odblaskowe buty. I nieodzowny błysk w oku. Philippe Starck, jeden z największych współczesnych designerów, wychodzi na scenę TED (Technology, Entertainment and Design – TED – to organizacja non profit promująca nowe idee i dzielenie się pomysłami, zazwyczaj w formie krótkich wykładów prowadzonych przez ludzi sukcesu). Jak zwykle z dużym dystansem do siebie – żartuje ze swojego silnego francuskiego akcentu, udaje szympansa, opowiada, że właściwie jest człowiekiem od desek klozetowych i szczoteczek do zębów (cóż, fakt!) i że w porównaniu ze wszystkimi wspaniałymi osobami, które wystąpiły przed nim, czuje się... kompletnie bezużyteczny. Zabawny, kolorowy, elokwentny, ze wspaniałym poczuciem humoru – właściwie każdą jego cechę charakteru widać w przedmiotach, które projektuje. Kim jest uroczy człowiek, nazywany bogiem designu i przez wielu za boga uważany? Jak to się stało, że Starck to nazwisko powszechnie znane nawet wśród osób niezainteresowanych wzornictwem?
Król designu
„Drogi Philippie, mój dom jest pełen twoich rzeczy. Jestem twą wierną fanką od lat”; „Jak zwykle – zaskakujące!”; „Prawdziwy geniusz” – to tylko niektóre komentarze z fan page’a Philippe’a Starcka wieszczącego wszem i wobec, bez ogródek, że oto mamy do czynienia z Królem Designu (Philippe Starck The King of Design to nazwa fan page’a). To oczywiście autoironia, wyczuwalna w każdym wystąpieniu i wypowiedzi znanego francuskiego projektanta. Nie ulega jednak wątpliwości, że gdybyśmy mieli wymienić najbardziej wpływowych designerów, Starck znalazłby się na samym szczycie. Córka Starcka, Ara, która poszła w jego ślady i zajmuje się sztuką, zapytana, kiedy zdała sobie sprawę, kim dla świata designu jest jej ojciec, odpowiada: „Kiedy miałam osiem lat, poszłam z tatą do Pałacu Elizejskiego. Otrzymaliśmy zaproszenie dlatego, że François Mitterrand poprosił właśnie ojca o przeprojektowanie jego prywatnych apartamentów”.
A wiadomo – prezydent byle kogo nie zaprasza.
Philippe Starck: wszystko zaczęło się od wyboru drogi edukacji
Philippe urodził się w 1949 roku w Paryżu, w rodzinie inżyniera lotnictwa. W wywiadach zawsze podkreśla, że profesja ojca silnie wpłynęła na jego zainteresowania, tym bardziej że oprócz samolotów André Starck projektował znacznie więcej, na przykład wysuwaną szminkę i powłokę antypoślizgową. Było to jednak w czasach, kiedy jeszcze o patentach mało kto słyszał. Philippe Starck, podobnie jak ojciec, postawił na wszechstronność.
Wszystko zaczęło się od wyboru drogi edukacji i studiów w paryskiej szkole designu École Nissim de Camondo. W 1968 roku, po studiach, założył swoją pierwszą firmę produkującą nadmuchiwane meble, ale na tym nie poprzestał. Ba! Projektowanie przedmiotów – mimo że to dzięki nim stał się tak sławny – jest tylko niewielką częścią jego działalności od samego początku. Już w latach 70. Starck zaprojektował wnętrza nocnych klubów w Paryżu – La Main Bleue i Les Bains‑Douches. Potem setki przedmiotów codziennego użytku, wnętrz i budynków, m.in. hotele i restauracje w największych światowych metropoliach: Mexico City, Madrycie, Paryżu, Tokio i Nowym Jorku. Właściwie trudno znaleźć miasto, w którym nie byłoby śladów obecności Starcka.
Pracoholik
Jeśli spojrzy się na listę projektów Philippe’a Starcka, wydaje się, że jest on niestrudzony i każdego dnia wymyśla coś nowego. Zapytany, jak pracuje, zawsze podkreśla, że z poczuciem misji: „Pracuję, bo spełniam misję. Jest nią czynienie życia innych szczęśliwszym i bardziej kolorowym”. Projektant pracuje w ogromnej koncentracji. Sam na sam ze sobą, wizją i pytaniem, jak sprawić, żeby przedmiot wyszedł poza utarte ramy. Skąd ostatnie założenie? Filozofia projektanta ukształtowała się na początku jego kariery. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku w sztuce królował postmodernizm, wywodzący się z przekonania, że świat, który się rozpadł, należy wykreować na nowo. Mimo że siłą napędową twórczości Starcka jest idea dość stara, wszystko, co projektuje, tchnie świeżością. Często powtarza: „Zanim zaczniesz coś projektować, musisz się zastanowić, jak żyjesz i po co. Ja żyję po to, żeby pracować dla ludzi. Jestem człowiekiem, który próbuje zasłużyć na swoją egzystencję. Nie tworzę pięknych przedmiotów dlatego, żeby były piękne, tylko żeby pomóc człowiekowi”. Stąd masa zupełnie zwyczajnych‑niezwyczajnych przedmiotów w portfolio projektanta. Czego tu nie ma?
Są i szczoteczki do zębów zaprojektowane dla firmy Fluocaril, są walizki (Samsonite), meble (Vitra), telewizory (Thomson), buty (Ipanema, Puma), zegarki (Fossil), myszki komputerowe (Microsoft), lampy (Flos)... Wymieniać można by długo. Każdy przedmiot prędzej czy później trafia na półkę z napisem „kultowe”. Dość wspomnieć tak znane przedmioty, jak krzesło Louis Ghost (projekt dla firmy Kartell) – transparentne i plastikowe (to ulubiony materiał Starcka), ale formą nawiązujące do klasycznego ludwika – czy wyciskarkę do cytrusów Juicy Salif, która – jak zwykł podkreślać Starck – „nie służy do wyciskania cytryn, ale do nawiązania rozmowy”.
Projekty Philippe Starcka mogą się podobać lub nie. Nie można jednak żadnemu z nich odmówić charakteru.
Pęd Starcka do zmieniania rzeczywistości i wpływania na przestrzeń publiczną jest ogromny. Dlatego zajmuje się nie tylko wzornictwem, ale też architekturą. Jego budynki i wnętrza są, podobnie jak sam projektant, często ekscentryczne. Starck zawsze puszcza do odbiorcy oko. W każdym hotelu, restauracji, samochodzie, samolocie i pociągu, które zaprojektował, widać jego beztroską osobowość, którą lubi zarażać innych.
Elektrownie wiatrowe są jednocześnie instrumentami muzycznymi, silnik motocykla Aprilia jest widoczny na zewnątrz, a hybrydowe samochody mają bajkowe kształty. To wszystko może się podobać lub nie. Nie można jednak projektom Starcka odmówić charakteru.
Żartowniś
Zabawny element, wyrazisty kolor, zazwyczaj opływowy kształt. Są jak wyrafinowane zabawki dla dorosłych. Przedmioty, budynki i wnętrza projektu Starcka ewidentnie wpadły do Króliczej Nory i odmienione powróciły do zwyczajnego świata, by nas rozbawić i nadać kolorytu przestrzeni. Są jak niespodzianka, której doświadczamy każdego dnia. W hotelu Delano w South Beach, w Miami Beach na Florydzie, każdy pokój jest wyposażony w metalowy uchwyt na... jabłko z wygrawerowanym popularnym sloganem: An apple a day keeps a doctor away. Obsługa hotelowa tym samym została zobowiązana przez projektanta do codziennego donoszenia na miejsce soczysto zielonego granny smith.
W Tokio z kolei jednym z najbardziej charakterystycznych budynków jest Asahi Beer Hall – siedziba firmy browarniczej, której Starck nadał kształt szklanki piwa. To jeszcze nic – wieńczy ją bowiem gigantyczny złoty płomień, symbolizujący być może piwną piankę unoszącą się na prawidłowo napełnionym kufelku lub energię, z jaką firma działa na rynku? A może Starck znów puścił do nas oko? Tokijczykom „pianka” kojarzy się dość jednoznacznie – nazywają ów budynek... poo building...
Projekty siedzib wielkich koncernów, drogich hoteli i restauracji nie są tym, co pociąga Starcka najbardziej. Designer wygodnie usadowił się w codziennej rzeczywistości i ze swoimi projektami wychodzi do zwyczajnego, przeciętnie zarabiającego człowieka, wrażliwego na piękno i pragnącego żyć komfortowo.
Filozof
Starck na samym początku kariery opracował koncepcję demokratycznego designu i w jego duchu tworzy do dziś. Dobry produkt to według niego suma kilku składowych: inteligencji, jakości wykonania i uczciwości. Inteligencja polega na tworzeniu najlepszego, co potrafimy, umiejętności wykreowania strefy komfortu i szczęścia. Jakość wiąże się z kolei z przekonaniem, że produkt będzie cieszyć długi czas. Uczciwość zaś to przede wszystkim dobra, jak najniższa cena za projekt w odniesieniu do kosztów jego produkcji. Demokratyczny design to podnoszenie jakości i obniżanie ceny, ale przy poszanowaniu godności jego wytwórców, i oferowanie produktu możliwie jak największej grupie osób. Filozofia ta wynika z doświadczeń Starcka na początku jego kariery. Kiedy zaczął projektować, design był wyłącznie dla elit. Rezygnacja z bardzo drogich materiałów na rzecz choćby plastiku pozwoliła projektantom tworzyć dla każdego.
Dobry produkt to według Starcka suma trzech składowych: inteligencji, jakości wykonania i uczciwości.
Starck postanowił jednak pójść dalej i nadać swoim projektom kompletnie nową jakość. Jego założeniem stało się zaoferowanie produktu teoretycznie całkowicie transparentnego, któremu znaczenie, a często funkcję, narzuca odbiorca. Nie tworzy też nigdy dla danej grupy – jego przedmioty, wnętrza i budynki mogą cieszyć każdego, niezależnie od płci, wieku i statusu społecznego. Żartuje, że kiedy słyszy o projektowaniu dla konkretnego targetu, w wyobraźni widzi tylko człowieka z tarczą strzelniczą na czole, który czeka na odstrzał. Dlatego zdecydowanie woli sobie wyobrażać odbiorców jako przyjaciół, którym chce podarować coś użytecznego i pięknego. Projektowanie wiąże się z miłością i szacunkiem do drugiego człowieka, a także do natury.
Ekomaniak
Starck przedstawia się jako ekomaniak. Jego ulubionym środkiem transportu jest rower. Na koncie ma zresztą projekt roweru połączonego z hulajnogą (dla Peugeota).
Co oprócz ekopojazdów? Stosunkowo niedrogie turbiny wiatrowe do domu, do zamocowania na dachu, mogące wyprodukować do 80% potrzebnej energii, drewniane domy z ekologicznych materiałów prefabrykowanych, łodzie solarne – to jego ulubione projekty. Są one, według Starcka, trochę usprawiedliwieniem jego pracy polegającej przede wszystkim na produkcji przedmiotów – finalnie potencjalnie zasilających rosnące śmietniska. Chociaż... może „starcków” po prostu się nie wyrzuca?
Materiały, po które sięga, także są eko. Plastik – tani, możliwy do zrecyklingowania – jest jego ulubionym tworzywem. Designer rzadko korzysta z naturalnych surowców, takich jak drewno i kamień, szukając nowości i udoskonaleń – materiałów, które są równie luksusowe, miłe w dotyku i trwałe, natomiast nie pochodzą ze źródeł naturalnych. Projektant pragnie się wpisać w idee zrównoważonego rozwoju: „Jest dla mnie niezwykle ważne, żeby przedmioty, które projektuję, były i ekologiczne, i piękne. Ekologia nie powinna być karą, lecz czystą przyjemnością”.
Marzyciel
„Ja nie pracuję, ja śnię” – mawia Starck. I to wcale nie kolejny dowcip projektanta. „Kiedy kładę się spać, często mówię do żony: »Idę do pracy«. To trochę przerażające, ale prawdziwe życie prowadzę w nocy, odwiedzając różne światy. Przeżywam różne sytuacje, odkrywam zapachy, widzę rzeczy, które nie istnieją i których nie widać w świecie rzeczywistym. Czasami po przebudzeniu myślę, że to było piękne, zapominając, że to tylko sen. Biurko François Mitterranda zaprojektowałem po obejrzeniu go we śnie – wykonałem szkic, kiedy się obudziłem” – mówił w wywiadzie dla „Guardiana”. Starck zazwyczaj wybiera również wyjątkowe miejsca do przelania sennych marzeń na papier, na przykład łódź, którą płynie po weneckich kanałach. Choć do tworzenia nie potrzebuje wiele – kawałek blatu, papier i ołówek, to wszystko. Z pomocą swojego plemienia (tak nazywa osoby z nim współpracujące) wymyśla nowy wspaniały świat – tworzy nową historię z jej nową poetyką. Główną rolę grają w niej ekologia, zrównoważony rozwój, kolor, a na każdym rogu czekają na nas niespodzianka, żart i wolność. Jak podkreśla Philippe Starck: „Wolność jest stylem przyszłości – wolność wyboru, czego chcesz i czego potrzebujesz”.