Pandemia odcisnęła swoje nieodwracalne piętno na każdym aspekcie prowadzenia działalności zarobkowej. Jednym z najbardziej wyrazistych przykładów jest znaczące spopularyzowanie się pracy zdalnej oraz hybrydowej. Czemu zatem nie pracować, podróżując?
Postępująca cyfryzacja życia przyczyniła się do zmiany myślenia wśród pracodawców i zaowocowała pojawieniem się w części organizacji benefitu w postaci możliwości łączenia podróży w ciekawe miejsca z pracą zdalną w tych lokalizacjach. Jednak dopiero przełom związany z pandemią koronawirusa doprowadził do prawdziwej rewolucji pod tym względem.
Praca zdalna, hybryda, a może pracowakacje
Upowszechnienie się modeli pracy hybrydowej i zdalnej oraz towarzyszących im narzędzi stworzyło wiele możliwości dla osób, które chcą oderwać się od codziennego otoczenia, nie biorąc jednocześnie długiego urlopu. Sam termin „workation” powstał z połączenia angielskich słów „work” (praca) i „vacation” (wakacje). Według badania „Harvard Business Review” aż 83% pracowników uważa, że jeśli będą mogli pracować przez większość czasu zdalnie, to zaczną się wyprowadzać z większych aglomeracji.
Zbliżone wyniki pojawiły się w badaniach PwC: Upskilling Hopes and Fears 2021. Myśląc o idealnym modelu pracy w przyszłości, 77% pracowników wskazuje na model hybrydowy – łączący elementy pracy zdalnej z pracą w biurze lub u klienta. Tylko 14% badanych widziałoby swoją przyszłość w tradycyjnym modelu zatrudnienia, takim jak przed pandemią. Co ciekawe, 9% pracowników w Polsce i 19% na świecie spodziewa się, że w przyszłości będziemy mieli do czynienia z całkowicie zdalnym sposobem świadczenia pracy.
Należy przy tym podkreślić, że osoby dopiero wkraczające w rynek pracy, w wieku między 18 a 24 lata nie są dominującą grupą, jeśli idzie o popularność pracy zdalnej i hybrydowej. W myśl badań portalu pracuj.pl miejsce to należy się grupie osób w wieku 25‑34 lata, a więc pracownikom i przedsiębiorcom po skończonych już studiach i stosunkowo ustabilizowanej sytuacji zawodowej.
– Mimo pracy na umowie pracowałem zdalnie długo przed pandemią. Można powiedzieć, że pandemia spowodowała tylko zwiększenie częstotliwość i znacznie większą elastyczność pracodawców – mówi Artur Koziński, który wraz z żoną tworzy projekt Czas na Wywczas. Oboje łączą swoje pasje z pracą na pełen etat. – Bardzo ciekawa jest ewolucja podejścia zarówno przełożonych, jak i pracowników. Kiedyś pracę zdalną postrzegano jako spory ewenement, a ludzi, którzy tak pracowali, uważano niemal za współczesnych hipisów. Jeśli miałbym wskazać największą zaletę pandemii, to zmiana podejścia, że nie trzeba swojej pracy zawsze wykonywać z biura. Firmy i dobrzy menedżerowie, którzy widzą, że praca jest wykonana, a poziom integracji w zespole jest na akceptowalnym poziomie, będą zwycięzcami pojedynku o talenty, którym zależy na elastyczności.
B’n’B to nie biuro
Specyficzny rodzaj pracy, jakim nadal pozostaje workation, często wymaga przystosowania do roli tymczasowego biura miejsc do tego pierwotnie nieprzeznaczonych. Miejscowości urlopowe w różnych zakątkach świata niejednokrotnie są niczym innym jak sypialnią i przechowalnią bagażu. Brak odpowiednich warunków pracy może wpłynąć niekorzystnie na jej wydajność, a niestabilność połączenia internetowego dla osób pracujących zdalnie może nawet całkowicie ją uniemożliwić.
– Najważniejsze jest dobre łącze internetowe – potwierdza Artur Koziński. – W naszym wypadku dobrze też mieć dwa osobne pomieszczenia, żeby nie przeszkadzać sobie np. podczas spotkań wideo. Jednak dla wielu osób przeszkodą może być to, że trzeba będzie pracować z kanapy lub bez drugiego monitora. Warto mimo to spróbować.
Odpowiedzią na takie problemy staje się rosnąca oferta biur coworkingowych w miejscowościach wypoczynkowych. Skrajnym przypadkiem dostosowania się do tego modelu stają się całe „wioski” w regionach turystycznych przeznaczone dla osób pracujących w tym modelu. W ofercie można wówczas znaleźć nie tylko miejsca noclegowe i strefy coworkingu z dostępem do Wi‑Fi, ale nawet zniżki na wybrane produkty bądź usługi. Takie wioski funkcjonują już m.in. na Maderze, Arubie, Malcie, w Chorwacji, Hiszpanii czy Kostaryce.
Współtwórca bloga Czas na Wywczas sugeruje jednak, aby nie rzucać się od razu na głęboką wodę. Jeśli miałbym doradzać komuś miejsca do rozpoczęcia przygody z workation, to najpierw powinna być to Polska. A komu spodoba się taka forma pracy, to może odwiedzić kraje UE, a potem „sky is the limit” – podkreśla.
Czy pracowakacje dają się pogodzić z work‑life balance?
Wyzwaniem staje się w tym kontekście oddzielanie życia zawodowego od prywatnego. Jest ono tym wyraźniejsze, gdy wraz z miejscem wykonywania obowiązków służbowych zmienia się też strefa czasowa. Zwiedzanie i relaksowanie się w godzinach porannych, a praca w południe i w godzinach nocnych to kolejny problem, ponieważ niejednokrotnie takie system wymaga odizolowania się od pozostałych osób przebywających w danym miejscu, ale niepracujących.
– Jedną z największych bolączek workation zdecydowanie jest poczucie, że jestem w nowym, pięknym miejscu, a muszę siedzieć przy laptopie. Nie ułatwia to ani skupienia się, ani utrzymania motywacji – wyznaje Katarzyna Gugała, GIGerka związana z branżą healthcare. – W konsekwencji z satysfakcji może prowadzić to do rodzenia się frustracji, a nawet przyczynić się do wypalenia zawodowego.
– Zmiana otoczenia zawsze wpływa na mnie kojąco i zwiększa moją kreatywność. Jednak mając już doświadczenie z workation, nie jestem największą fanką tego rozwiązania i preferuję rozdzielenie pracy i wakacji. Tylko wtedy udaje mi się naprawdę wypocząć i zresetować umysł – konstatuje Katarzyna Gugała.