Czy słyszeliście już pojęcie Eastern European Cowboy? Z cowgirl się jeszcze nie zetknęłam, chociaż zapewne to jedynie kwestia czasu… Co wyróżnia menedżerów z naszej strefy geograficznej? Czego im brakuje, aby osiągnąć kolejny poziom wtajemniczenia w biznesie? Jak to zmienić?
Podróżując po obu półkulach znaczną część roku, wcielam się w obserwatora i ucznia. Tak się składa, że gdziekolwiek bym nie była – czy to na trasie Amsterdam‑Monachium, czy też Houston‑Frankfurt bezbłędnie udaje mi się rozpoznać polskich aspirujących biznesmenów, tudzież pracowników korporacji.
Polski kowboj
Zapewne wielu z Was ma podobne odczucia. Czy posiadamy jakiś szósty zmysł? Jak to możliwe? Przygotowałam krótkie zestawienie, które składa się na całokształt owego wspomnianego powyżej kowboja:
Butny i niepodporządkowany. W korporacjach można go bardzo łatwo rozpoznać. Mówi wprost, z lekko nonszalanckim stylem bycia, jest mało dyplomatyczny, co często na dłuższą metę pozbawia go możliwości dalszego awansu w międzynarodowych strukturach. Nazywając go niepodporządkowanym, mam na myśli ignorowanie przez niego nakazów typu: kończymy przerwę dokładnie o 13 i ani minuty później. Nasz wspomniany kowboj celowo pokaże wtedy, że jego na tym stanowisku tego rodzaju organizacyjne nakazy raczej nie obowiązują.
Otoczony gadżetami. Fakt, to nie tylko cecha osób z tej części globu, lecz bardzo widoczna. Najnowszy model telefonu przypięty do paska, skórzana aktówka znanej marki oraz mocno formalny ubiór, laptop i tablet obok siebie na biurku dodatkowo podłączony smartfon (w razie gdyby inne urządzenia zawiodły; nie wspominając, że wszystkie muszą się koniecznie ze sobą zsynchronizować).
Zawsze w lekkim stresie. Luz jest tylko pozorny, tak naprawdę nasz kowboj cały czas ma mniejsze lub większe kompleksy w porównaniu z kolegami z Zachodu i to powoduje, że do końca wyluzować się nie potrafi. Bardzo rzadko jest w dobrym humorze przez dłuższy czas. Tutaj dodatkowo znać o sobie daje poza osoby na odpowiednim stanowisku, więc bez żartów z Panem Kowbojem-Menedżerem.
Wszystko na pokaz. Przypadkowo podczas odprawy na lotnisku musi Ci pokazać wszystkie swoje złote karty, także te z programów lojalnościowych oraz opowiedzieć przy okazji, ile mil wylatał w zeszłym roku. Rozmowę z reguły rozpoczyna od opisu nazwy swojego stanowiska i o tym, jak dużo znaczy w strukturach firmy. Tak, później jest już tylko gorzej. Mówi, gdzie spędził ostatnie wakacje, do jakich szkół chodzą jego dzieci, ile kosztował dom letniskowy i jak szybko potrafi zjechać na nartach z czarnej alpejskiej trasy, nie mówiąc już o nowej pasji – kitesurfingu.
Czytaj także: Czy chcesz żyć wiecznie? >>
Znasz go?
Czy spotkaliście już na swojej drodze podobnych kowbojów? A może sami po części nimi jesteście? Przyznaję, kilka cech mogłabym również przypisać sobie – które? Niech to pozostanie tajemnicą. Jednak niewątpliwie coś jest na rzeczy. A Wam jak się wydaje? Dlaczego polski kowboj jest, jaki jest i nie myśli nawet, by być innym? Czymś jeszcze się wyróżnia? Co byście dodali?