Zjawisko digitalizacji nie jest czymś nowym. Rozwój technologii wspomaga działanie organizacji, a jednocześnie przenosi nasz świat w cyfrowy wymiar. Niektórzy mówią, że to trwała zmiana, inni, iż to chwilowe, a powrót do korzeni to tylko kwestia czasu. A może nowa rzeczywistość nie jest zerojedynkowa i jej fenomen polega na synergii między światem wirtualnym i realnym?
Biblioteka Uniwersytecka we Wrocławiu, gdzie pracuję, posiada nie tylko bezcenne, unikatowe w skali co najmniej europejskiej zbiory, ale także duże doświadczenie w tworzeniu zasobów internetowych. Jako jedna z pierwszych w Polsce już w końcu 2005 r. uruchomiła bibliotekę cyfrową.
Brak było jednak dotąd infrastruktury, która pozwalałaby w sposób bezpieczny dla najcenniejszych zbiorów tworzyć kopie cyfrowe najwyższej jakości, a następnie je przechowywać i udostępniać. Dlatego wprowadziliśmy w życie projekt „Dziedzictwo Regionu i Europy”. Cymelia ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Digitalizacja i udostępnienie w sieci.
Czytaj także: W oczekiwaniu na „Osobliwość”: przyszłość da się przewidzieć? >>
Cymelia
Biblioteka Uniwersytecka we Wrocławiu obok liczącego się w skali kraju współczesnego księgozbioru naukowego posiada unikatowe (ważne merytorycznie i atrakcyjne wizualnie) zasoby. Przykładem mogą być historyczne księgozbiory należące do władców (w tym książąt piastowskich – dynastii, która panowała tu 700 lat), śląskich instytucji kościelnych (klasztorów i kolegiat). Kolekcja starych druków, czyli druków wydanych do roku 1800, jest jednym z większych zbiorów w Europie, a kolekcje rękopisów średniowiecznych i dawnych atlasów geograficznych są największymi tego typu w Polsce. Wśród inkunabułów (czyli starych druków wydanych do roku 1500 włącznie), warto zwrócić uwagę na Statuta synodalia episcoporum Wratislaviensium wydane przez Caspara Elyana w 1475 r., zawierające najstarsze teksty drukowane w języku polskim; na uwagę zasługują również Legenda maior de beata Hedwigi, wydana przez Konrada Baumgartena w 1504 r., czy też wczesne wydania dzieł Lutra, Cervantesa, Szekspira itp., dalej na rękopiśmienne i starodruczne atlasy (w tym: Claudii Ptolemei viri Alexandrini Cosmographie, wydana w Ulm w 1482 r., rękopiśmienny atlas portolanowy Battisty Agnesego wykonany w Wenecji około 1540 r.), mapy, druki muzyczne i grafiki.
Najcenniejsze (z racji wieku, unikatowości lub powiązań ze znanymi postaciami) rękopisy i druki nazywane cymeliami posiadają wyjątkowe znaczenie dla dziedzictwa narodowego i światowego. Z tego powodu oryginały tych dzieł, wyłączone z powszechnego czytelniczego obiegu, pozostają w zamkniętych magazynach, a nawet w sejfach. Udostępniane są wąskiemu gronu odbiorców, najczęściej jedynie w postaci mikrofilmów, w celu ograniczenia możliwości uszkodzenia czy też zniszczenia. Z drugiej strony nie brakuje chętnych do obcowania z tą unikalną wiedzą.
Kluczowy projekt digitalizacji
Jak w takim razie udostępnić cenne zbiory szerokiemu gronu, a jednocześnie nie narazić ich na zniszczenie? Naturalnie z pomocą przychodzą nowe technologie i Big Data w pełnym wymiarze tego słowa. Skanowane w najwyższej jakości pliki są ogromnych rozmiarów (pliki wyjściowe mają od kilkudziesięciu MB do przeszło 1 GB każdy!; nawet ich wersje internetowe mierzone są w megabajtach). Proces digitalizacji tych zbiorów możliwy jest zatem dzięki zbudowaniu odpowiedniego środowiska informatycznego pozwalającego gromadzić, przechowywać, przetwarzać i udostępniać cyfrowe postaci ogromnej ilości dokumentów.
W ramach projektu, we współpracy z IBM oraz ProSystem, zdigitalizowano 1100 rękopisów średniowiecznych, liczne stare druki, kartografika, muzykalia oraz poddano konserwacji wiele obiektów, w tym 142 rękopisy. Wytworzono przeszło 400 000 plików zawierających obrazy niemal 800 000 stron. Duża część z tych dzieł była dotąd udostępniania jedynie badaczom, za specjalnym zezwoleniem, teraz dostępne są przez internet bezpłatnie dla wszystkich zainteresowanych.
Czytaj także: Okienko bankowe w komórce – czy bierzesz udział w rewolucji? >>
Biznesowa lekcja historii
Jaka z tego dość niecodziennego projektu płynie lekcja dla biznesu? Cóż, firmy i instytucje na co dzień zarządzają Big Data, nawet nie mając takiej świadomości. Kultura organizacyjna, procesy, style przywódcze – wszystko to tworzy tożsamość firmy, wszystko to wpływa bezpośrednio na jej funkcjonowanie, wszystko to trudno zapisać na matrycy. Jednak nie oznacza to, że nie warto próbować.
Nawet jeśli projekty technologiczne mogą wydawać się nierealne, a przynajmniej skomplikowane, firmy skazane są na magazynowanie historii, która tworzy tożsamość każdej organizacji. Bez tego skazane są na ludzką pamięć, która, jak wiemy, bywa co najmniej zawodna.
Dlatego firmy powinny mieć swoje biblioteki, w których przechowują kluczową dla ich sprawnego funkcjonowania wiedzę. Wydaje się niemożliwe? Uwierzcie, skoro mogliśmy przenieść w świat bitów średniowieczne rękopisy, myślę, że Wam uda się wspomóc dzięki nowoczesnym narzędziom sposób zarządzania wiedzą w środowisku biznesowym.To nie takie trudne jak może się wydawać, a potencjalne korzyści są nie do przecenienia. W końcu kto może nas ocenić lepiej niż… historia?