Jak znaleźć odpowiednie proporcje pomiędzy kosztem a jakością w przypadku firmowej floty pojazdów? Czy warto pomyśleć o autach elektrycznych, na wodór albo LPG? A może dobrym pomysłem jest stworzenie firmowego carsharingu? Na te i inne pytania dotyczące floty odpowiedział prezes Inter Cars Fleet Services Adam Karpiński w rozmowie z Pawłem Kubisiakiem.
W ubiegłym roku wiele firm odnotowało duży spadek wyników finansowych, na co duży wpływ miała pandemia COVID‑19 i wprowadzone przez rząd obostrzenia. Niepewność na rynku i ryzyko z nią związane to powody, dla których firmy powinny zacząć szukać oszczędności, a te można znaleźć m.in. w fakturach dotyczących firmowej floty. Według Adama Karpińskiego, w tym przypadku koszty można ograniczyć nawet o 35‑50%.
- Drugi kwartał 2020 roku był dla branży motoryzacyjnej bardzo trudny ze względu na fakt, że wiele osób i firm zrezygnowało z jazdy samochodem. Potem jednak rynek zaczął znowu działać i okazało się, że samochód osobowy stał się dobrem pierwszej potrzeby - wiele osób na jego rzecz zrezygnowało z transportu publicznego - podkreśla Adam Karpiński.
Jednocześnie wyraźnie, bo aż o 23%, spadła sprzedaż nowych aut. Ekspert zwrócił uwagę na fakt, że nowe samochody w Polsce w ostatnim czasie znacznie podrożały i należy się spodziewać, że będą jeszcze droższe ze względu na zwiększone normy emisji spalin, a także wejście w życie przepisów dotyczących obowiązkowego wyposażenia aut, co z kolei spowoduje wzrost cen pojazdów niższej klasy. Z tego powodu w przyszłości firmowe samochody będą eksploatowane przez 4‑5 lat, lub do przebiegu około 200 tys. km.