Agata Melek, dyrektor sprzedaży w firmie Transportronics, z duszą na ramieniu zmierzała na spotkanie z prezesem Andrzejem Gmochem. Trochę obawiała się jego reakcji na wieść o kolejnym przegranym przetargu.
Firma zaczęła tracić udziały w rynku po raz pierwszy od 15 lat, gdy przekształciła się z Państwowych Zakładów Mechaniczno‑Torowych, dostarczających części do maszyn rodzimym kolejom, w globalnego producenta części do układów napędowych tramwajów i lokomotyw, prowadzącego sprzedaż w 24 państwach na czterech kontynentach. Systematyczny wzrost został zakłócony przez dynamiczny rozwój rywali z Europy Południowo‑Wschodniej. Ich tańsza oferta spowodowała, że dotychczasowy model biznesowy oparty na produkcji i dystrybucji części do pojazdów szynowych stawał się coraz mniej konkurencyjny. Polskie przedsiębiorstwo wciąż utrzymywało dominującą pozycję w Europie Środkowo‑Wschodniej, jednak w ostatnim roku oddało część rynku rywalom. Tradycyjnie zarządzana firma nie radziła sobie z silną konkurencją, zarówno pod względem ceny, jak i kosztów.
Trudne rozmowy
Od kilku miesięcy w Transportronics mówiło się o rozszerzeniu oferty o nowoczesne oprogramowanie przeznaczone do bieżącego monitoringu stanu technicznego pojazdów szynowych. Firma opracowała już wstępny plan rozbudowy oferty i stworzenia centrum IT. Punktem wyjścia miała być autorska aplikacja Premachine, która dzięki współpracy ze specjalnie opracowanymi czujnikami pozwala na zbieranie i analizowanie ogromnej ilości danych na temat stanu części w układach napędowych pojazdów. Za pomocą tego rozwiązania nie tylko można zdalnie śledzić stan techniczny maszyny, ale również ją zdalnie diagnozować i naprawiać od razu po powrocie z trasy. Dotychczas firma szeroko wykorzystywała to rozwiązanie do testów i opracowywania prototypów części maszyn, ale od jakiegoś czasu zaczęła badać możliwość zastosowania go na szerszą skalę. Na wstępne zapytania entuzjastycznie odpowiedziały zarówno firmy produkujące tabor szynowy, jak i miejskie podmioty zarządzające taborem transportowym. Aplikacja wykorzystana w tramwajach i autobusach miejskich sygnalizowałaby usterki w pojazdach, a po powrocie do bazy na pojazd czekałaby już ekipa naprawcza wyposażona w potrzebne narzędzia i części zamienne.