Temat chmury obliczeniowej spędza niejednemu menedżerowi sen z powiek – prawdopodobnie również Czytelnikom Harvard Business Review Polska. Wdrażać czy nie? Włączać do krwiobiegu IT czy się wstrzymać?
Te i inne pytania mnożą się w głowach większości decydentów, ponieważ z jednej strony znają oni sprawdzone metody rozwiązywania dotychczasowych problemów IT, ale z drugiej czują, że przyszło nowe i że bez odpowiedniej infrastruktury firma będzie coraz mniej konkurencyjna. Jak więc rozwiązać ten dylemat?
Trzy wymiary
Tak postawiony problem ma trzy wymiary i całe mnóstwo wektorów obrazujących jego złożoność. Zacznijmy jednak od podstaw: co jest naszą osią X, co osią Y, a co nadającą głębi osią Z? Według mnie to odpowiednio: technologia, biznes i kultura. Wszystko to sprawia, że jednostkowy przypadek każdej firmy (trzymając się analogii, byłby to wektor) jest złożeniem różnych czynników.
Po pierwsze, stanu technologicznego firmy, czyli wszystkiego tego, co firma wdrożyła na poziomie infrastruktury, platformy i oprogramowania; innymi słowy: byłyby to po prostu wszystkie systemy IT wykorzystywane przez przedsiębiorstwo, ich aktualność, sposób komunikacji między sobą, wymogi utrzymania, etc.
Po drugie, stanu biznesowego firmy, czyli wszystkiego tego, czym jest firma na poziomie zaspokajania potrzeb swoich klientów w sposób jakościowy, przy jednoczesnym wytwarzaniu wartości dla swoich właścicieli; innymi słowy: można tutaj zadać pytanie, czy firma dzięki narzędziom IT może spełniać swoje cele.
Po trzecie wreszcie, stanu kultury informatycznej firmy, czyli wszystkiego tego, co sprawia, że firma posiadła umiejętność doboru odpowiednich narzędzi informatyki do rozwiązywania określonych zagadnień; innymi słowy: można się tutaj zastanawiać, czy firma orientuje się w nowych tendencjach i technologiach informatycznych, potrafi się uczyć i znajdywać nowe źródła informacji.
Te trzy wymiary odpowiadają naszemu codziennemu doświadczeniu. Wszyscy bowiem znamy firmy, które nie dokonały znaczącej aktualizacji np. swojego systemu CRM od co najmniej kilku lat, ponieważ ich najwyższym priorytetem jest zachowanie ciągłości procesów, ale wszyscy też znamy firmy, które aktualizują oprogramowanie CRM co miesiąc, albo w ogóle zmieniają co 6 miesięcy, przyprawiając dział sprzedaży o szybsze bicie serca i nakładając na niego konieczność uczenia się nowych sposobów zarządzania klientami.
Ten tekst jest częścią projektu How to do IT. To twój sprawdzony przewodnik po cyfrowej transformacji i technologiach dla biznesu. Zapisz się na newsletter projektu!
Wszyscy znamy też firmy, które dane między systemami wymieniają za pomocą opcji eksport/import, narażając się na niebezpieczeństwo nieaktualności i błędu, ale wszyscy znamy też takie, które świetnie obchodzą się z API i potrafią skomunikować ze sobą systemy.
Wszyscy znamy wreszcie firmy, które uważają, że IT powinno być w całości zlokalizowane wewnątrz organizacji i budują wszystkie systemy oraz zespoły wewnątrz, ale przecież każdy też zna przedsiębiorstwa, które potrafią korzystać z outsourcingu i mądrego wyśrodkowania między koniecznością robienia czegoś pod własnym nadzorem, a możliwością oddania tego na zewnątrz.
Podsumowując, o jakiejkolwiek firmie by nie pomyśleć, każda składa się z tych trzech aspektów: konkretnych narzędzi w konkretnych konfiguracjach, sposobów ukierunkowania tych narzędzi na wspomaganie celów firmy przy odpowiedniej polityce kosztowej i wreszcie konkretnych przekonań odnośnie tego, jak coś powinno się robić.
Przestrzeń chmury
Podobnie jest z chmurą obliczeniową. Jej postrzeganie w przedsiębiorstwach jest bardzo różne i podobnie jak inne fragmenty informatycznych puzzli jest osadzona w naszej trójwymiarowej przestrzeni technologii, biznesu oraz kultury.
Kiedy popatrzymy na firmy korzystające z cloud computingu (według raportu Frost & Sullivan jest ich około 48% w USA oraz około 38% w Europie), zobaczymy, że przedsiębiorcy decydowali się na takie rozwiązanie, ponieważ otrzymywali między innymi:
możliwość szybkiego skalowania infrastruktury (w domyśle: skalowania procesów oraz samego biznesu);
opcję tworzenia środowisk wysokiej dostępności (czyli HA, zapewniających ciągłość procesów);
narzędzia do backupu;
szansę na zredukowanie lub wyeliminowanie kosztów inwestycyjnych (CAPEX);
w większości wypadków szansę na zredukowanie kosztów operacyjnych (OPEX);
pewność w zakresie korzystania z możliwie najbardziej aktualnego oprogramowania lub platformy (utrzymywanych przez firmy trzecie).
Jak widać, powyższe czynniki świetnie wpisują się w zakreślony wcześniej scenariusz. Oto chmura udostępniła konkretne narzędzia (zarządzalną infrastrukturę, platformę oraz oprogramowanie), które wspierają, poprawiają lub całkowicie przeobrażają sposoby realizacji celów biznesowych, przy jednoczesnej optymalizacji kosztowej. Świetnie mapuje się to na nasze pierwsze dwa wymiary – technologię oraz biznes, można by wręcz zaryzykować twierdzenie, że oto pojawiła się technologia, która zmienia sposób prowadzenia biznesu wykorzystującego IT.
Pozostaje więc zadać pytanie: dlaczego wciąż 52% firm w USA oraz 62% w Europie nie sięgnęło po chmurę?
Czarne chmury nad chmurą
Według mnie powody są trzy. Po pierwsze, czasami przeszkodą w szybkim wdrożeniu cloud computingu jest posiadanie własnego środowiska IT, w które firmy inwestowały przed erą chmury. Chodzi o sytuację, w której przedsiębiorcy zakupili już dedykowaną architekturę i chcą lub – co pewnie jest bliższe prawdy – są w pewnym sensie przymuszeni do korzystania z niej w pierwszej kolejności.
Po drugie, wiele firm nie uważa cloud computingu (w jego wydaniu publicznym) za nową kategorię produktu, ale za produkt komplementarny względem klasycznych rozwiązań, czyli serwerów dedykowanych w modelu kolokacji, chmury prywatnej, a wreszcie – własnego centrum danych. W takim ujęciu chmura ze swoimi przewagami konkurencyjnymi (pisałem o nich tutaj) nie jest wystarczająco zmieniającym reguły gry produktem, by po niego sięgać.
Po trzecie wreszcie, sytuacją ograniczającą przedsiębiorców w wykorzystaniu chmury obliczeniowej są różnego typu polityki wewnętrzne związane z zarządzaniem danymi. Menedżerowie decydują się na przechowywanie krytycznych zbiorów informacji we własnej architekturze, co ma im zapewnić –przynajmniej w teorii – większą nad nimi kontrolę.
Jak już pewnie zdążyli się Państwo zorientować, bariery we wdrażaniu cloud computingu leżą w zdecydowanej większości wypadków w trzecim wymiarze naszej opowieści – kulturze IT. Otóż firmy nie mają najczęściej wiedzy na temat tego, czym jest chmura obliczeniowa, jak z jej wykorzystaniem budować zaplecze informatyczne, jak chmura zmieni ich biznes, a może przede wszystkim – jak przenieść do niej zbudowane wcześniej systemy. Nie mają w tym zakresie również niezbędnych kompetencji, historii oraz ekspertów. Dotyczy to szczególnie tych firm, które swoją dotychczasową kulturę IT budowały latami, bo kiedy popatrzymy na współczesne start‑upy, uświadomimy sobie, że będąc swego rodzaju czystą kartą w zakresie wyborów technologicznych, w większości wypadków stawiają one na chmurę.
Czy należy więc winić firmy za to, że mając wypracowaną określoną kulturę IT, zdarza im się stronić od chmury? Z jednej strony nie, bo przecież wiele organizacji w ogóle weszło na nowy poziom rozwoju informatycznego poprzez zaprzęgnięcie do pracy jakiegokolwiek systemu IT (nawet jeśli wiązał się on z inwestycją we własną infrastrukturę), ale z drugiej wydaje się, że trzeba powiedzieć to jasno: kiedy uświadomimy sobie realne przewagi chmury nad klasyczną infrastrukturą, musimy być szczerze zdziwieni takim wyborem.
To zdziwienie musi jednak finalnie ustąpić pola empatycznemu zrozumieniu faktu, że procesy związane z edukacją i zmianą biznesowych przyzwyczajeń nie są szybkie. Paradoksalnie dotyczy to również bardzo prężnie przeobrażającej się branży IT, w której adopcja jednej technologii dziś, okazuje się jutro wyborem archaicznym i skazującym nas na lata ograniczeń. Czuję więc intuicyjnie, że problem wdrażania chmury przez niektóre firmy nie leży wcale w ich apriorycznej niechęci do cloud computingu, ale w poziomie wiedzy o nim i to w wymiarze ogólnym, dotyczącym całego rynku. Co więc jest dziś odpowiedzią na ten stan rzeczy?
Aurea mediocritas
Czyli złoty środek – myślę, że bardzo się nie pomylę, jeśli powiem, że dla wielu firm idealnym rozwiązaniem na dziś będzie chmura hybrydowa. Rozwiązanie, które pozwoli z jednego miejsca (i z wykorzystaniem jednego interfejsu) zarządzać zarówno swoją infrastrukturą lokalną, jak i zasobami zgromadzonymi w chmurze publicznej. Firmy dzięki temu mogą:
korzystać ze swoich dotychczasowych doświadczeń i przechowywać krytyczne dane pod ścisłą kontrolą (infrastruktura lokalna);
korzystać z przewag chmury publicznej i nabywać do wewnątrz organizacji kompetencje z zakresu cloud computingu w ogóle (infrastruktura w chmurze publicznej).
Chmurę hybrydową można stworzyć na kilka sposobów, ale oczywiście tym najlepszym jest wykorzystanie tzw. konektorów (ang. connectors), czyli wtyczek do aplikacji zarządzających infrastrukturą lokalną, które pozwalają na dołączenie do dashboard'ów interfejsów chmurowych (np. do vCenter od VMware). O pewnego rodzaju hybrydowości (lecz na zdecydowanie wyższym poziomie ogólności) możemy mówić również w wypadku, kiedy firma część swoich systemów osadza wewnątrz organizacji, np. system ERP, a inną część lokalizuje w chmurze publicznej, np. pocztę elektroniczną, serwis WWW czy narzędzia pracy grupowej – bez wyraźnego połączenia tych systemów w jedną skalowalną i zarządzalną architekturę.
Tak czy owak, wydaje się, że to rozwiązanie typu win‑win. Firmy z jednej strony wykorzystają swoje kompetencje, a z drugiej wejdą na nową ścieżkę myślenia o IT. Dodajmy, że jakaś forma wejścia na tę ścieżkę jest niezbędna. Przyszłość bowiem należy do chmury: to w niej będą udostępniane najlepsze, najbardziej wydajne i najtańsze rozwiązania. Firmy, które nie będą korzystały z chmury, z każdym rokiem będą traciły coraz więcej, aż w końcu zobaczą same siebie na całkowicie zmarginalizowanej pozycji, jako niezdolne do przeobrażania się i reagowania na wyzwania rynku.
Dlatego tak ważne jest, by kultura IT przedsiębiorstwa zaczęła obejmować cloud computing już dziś. Jeśli dla organizacji skok w chmurę publiczną jest w tym momencie zbyt ryzykowny, można zacząć od małego skoku, jakby ze spadochronem – od wdrożenia rozwiązań hybrydowych (z tzw. konektorami) lub pseudohybrydowych (bazujących na umieszczaniu tylko niektórych systemów w chmurze). Otwórzcie, Państwo, tę dyskusję w swoich firmach jak najszybciej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wszystko, co w internecie, jest chmurą »
9 głupot, które powtarzają ludzie nieznający się na chmurze obliczeniowej
Czas najwyższy sprostować wszystkie mity.