Każdy lider organizacji powinien powtarzać sobie czasem refren piosenki zespołu Perfect: „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”. W tym artykule przedstawiamy pięć ważnych symptomów tego, że przedsiębiorstwo znajduje się w rękach przywódcy, która zaczyna tracić kontakt z rzeczywistością – tak jak były prezydent Stanów Zjednoczonych, który pod koniec rządów podburzył społeczeństwo i wywołał ogromny kryzys polityczny. Podobny scenariusz może niestety dotyczyć także niektórych szefów firm.
Na początku małe zastrzeżenie: poniższy materiał nie ma charakteru politycznego, nie opowiada się ani po stronie republikanów, ani demokratów. Analizujemy postać Donalda Trumpa jako przywódcy, odnajdując w nim cechy, które mogą charakteryzować każdego lidera organizacji.
Oby tak jednak nie było, ponieważ można również traktować Donalda Trumpa jako postać tragiczną – i to zarówno pod względem jego drogi do sukcesu, jak i spektakularnego upadku. To historia człowieka, któremu ciągle było mało - działającego od kilkudziesięciu lat jako sprawny przedsiębiorca, biznesmen, człowiek sukcesu, a równocześnie celebryta, a w końcu także polityk, który osiągnął w życiu wszystko, czego zwykły śmiertelnik mógłby oczekiwać.
Ale to i tak okazało się zbyt mało, jak na ambicje jednego z najbarwniejszych aktorów światowej sceny politycznej ostatnich lat. Będąc jeszcze na szczycie, Trump – świadomie bądź nie – powtórzył gest greckiego szewca Herostratesa, który w pogoni za wieczną sławą postanowił podpalić jeden z siedmiu cudów świata – Artemizjon.
Prezydent Stanów Zjednoczonych, podważając wynik wyborów, zachęcił swoich zwolenników, by w dniu zaprzysiężenia jego konkurenta wtargnęli do amerykańskiego Kongresu, w wyniku czego zginęło pięć osób, zaś ponad stu policjantów zostało rannych.
Na co zatem powinni zwracać uwagę prezesi i członkowie zarządów przedsiębiorstw, aby pozycja firmy nie została zagrożona przez ich ambicje przesłaniające rzeczywistość? Na podstawie analizy autorstwa Jeffreya Sonnenfelda, profesora Yale School of Management, przedstawiamy pięć symptomów umożliwiających stwierdzenie, czy osoba na wysokim stanowisku wiedzie organizację w kierunku przepaści.
1. Apoteoza własnej osoby
Pierwszym sygnałem, który może zwiastować upadek z wysokiego konia, jest megalomania prezesa‑władcy. Cechą wspólną Donalda Trumpa, Aleksandra Macedońskiego i Armanda Hammera jest chęć bycia kimś więcej niż tylko primus inter pares. Ambicją wszystkich wyżej wymienionych było (lub jest) przedstawianie siebie co najmniej jako półbogów. Aleksander Macedoński (zwany później – także przez siebie – Wielkim) wywodził swoją dynastię od mitycznych herosów: Odyseusza i Achillesa. Donald Trump ze swojego nazwiska uczynił markę i znak rozpoznawczy wieżowców, których jest właścicielem. Z kolei Armand Hammer, szef Occidental Petroleum, kazał uwiecznić siebie w postaci naturalnej wielkości rzeźby przy głównym wejściu w siedzibie firmy.
2. Nierealistyczne poczucie nieśmiertelnego dziedzictwa
Każda moda przemija. Z tego powodu trzeba cały czas patrzeć do przodu, zamiast oglądać się za siebie. Są jednak osoby na wysokich stanowiskach, które nie przejmują się tym, jaka będzie przyszłość spółki po ich odejściu. Budują firmę dla siebie, niczym „pomnik trwalszy niż ze spiżu”, licząc na to, że pamięć o jej złotym wieku i skutecznym prezesie zarządu, który ją do niego doprowadził, przetrwa ją samą.
Paradoks polega na tym, że w tę pułapkę wpadają nie tylko słabi menedżerowie, ale także wybitne jednostki takie jak Steve Jobs, który pomimo wielu zalet i talentów, nie był skory do promowania podczas premierowych pokazów urządzeń firmy Apple innych menedżerów wysokiego szczebla, którzy mogliby przejąć po nim pałeczkę.
3. Uniemożliwianie sukcesji godnym następcom
Jednym z sygnałów, na który powinni być wyczuleni członkowie zarządu spółki, jest celowe utrudnianie pracy naturalnym następcom. Dobry i mądry lider zawsze powinien otaczać się osobami zdolnymi, od których może się czegoś nauczyć i dzięki nim rozwijać biznes. Niestety, często bywa tak, że osoba od lat pozostająca na stanowisku głównodowodzącego, od pewnego momentu popada w iluzję nieomylności, a wszelką krytykę przyjmuje jako próbę strącenia ze stanowiska.
Tymczasem postawa taka nie służy ani jemu, ani organizacji, która zaczyna przejmować najgorsze cechy podpatrzone u kierownictwa, w efekcie czego traci talenty i przestaje być konkurencyjna na rynku.
Przykładem takiego działania jest postępowanie Sumnera Redstone'a, wieloletniego prezesa Viacomu, wobec kolejnych liderów przymierzanych do objęcia po nim schedy, którzy pomimo wielu zalet i talentów przywódczych, nie byli w stanie sprostać wizji szefa amerykańskiego giganta medialnego. W efekcie sprawę sukcesji musiał rozstrzygać sąd.
4. Zbiorowe szaleństwo
Silna osobowość na kierowniczym stanowisku i rugowanie potencjalnej konkurencji może doprowadzić do sytuacji, w której pracownicy i członkowie kadry zarządzającej będą w pełni podporządkowani prezesowi. Taka struktura zaczyna w pewnym momencie przypominać bardziej sektę niż sprawne i racjonalnie zarządzane przedsiębiorstwo.
Znaczącym tego przykładem jest amerykańska firma WeWork, założona przez Adama Neumanna, charyzmatycznego przedsiębiorcę, którego wystąpienia i działania potrafiły naprawdę porwać tłumy. Mimo to Neumann doprowadził swoją firmę na skraj przepaści, po czym opuścił statek, inkasując na koniec 1,7 miliarda dolarów za ustąpienie ze stanowiska.
5. Brak innych zajęć poza prezesowaniem
Kurczowe trzymanie się urzędu może wynikać po części z braku innych perspektyw. I choć dla wielu osób może to brzmieć abstrakcyjnie (w końcu, bycie prezesem firmy wiąże się często z dużymi zarobkami), to jednak wysokie stanowisko może być również pewnego rodzaju pułapką, polegającą na tym, że ktoś, kto przez całe życie był wyłącznie szefem, może nie odnaleźć się w innej roli lub na wcześniejszej emeryturze.
Indeks górny Źródło: Inspiracją do napisania tego materiału był świetny artykuł Jeffreya Sonnenfelda: What CEOs And Boards Can Learn From The President’s Erratic Exit. Indeks górny koniecŹródło: Inspiracją do napisania tego materiału był świetny artykuł Jeffreya Sonnenfelda: What CEOs And Boards Can Learn From The President’s Erratic Exit.