Na termin qualia natrafiłam w czerwcowych Charakterach, które przeczytałam na toskańskich wakacjach. Ogromnie mnie zainteresował artykuł Jak to jest być mrówką, Łukasza Lamży.
Qualia to, najprościej mówiąc, elementy naszego pierwszoosobowego oglądu świata, które można określić jako jak‑to‑jest. Wśród podstawowych przykładów podaje się czerwoność czerwieni, smak kawy czy uczucie bólu po ukłuciu szpilką. Jednym z bardziej znanych argumentów na rzecz istnienia qualiów jest argument odwróconych kolorów, sformułowany w 1689 roku przez brytyjskiego filozofa Johna Locke’a. Wymaga on wyobrażenia sobie, że rodzi się dziecko, dziewczynka zwana Basią, która postrzega kolory odwrotnie niż normalny człowiek, tj. patrząc na zachodzące słońce albo maliny, widzi ten kolor, który pozostali widzą, patrząc na trawę i liście. Trawa zaś, w jej świecie, ma kolor naszych dojrzałych malin. Basia jednak wychowuje się w normalnym społeczeństwie i uczy się, że kolor malin określa się jako czerwony. Nigdy więc nie dochodzi do nieporozumienia i, zdaniem Locke’a, Basia nigdy nie dojdzie do żadnego obiektywnego faktu, który można by przyszpilić i z całą pewnością orzec: Aha! Tak więc ja i reszta świata widzimy na odwrót!
Żaden fakt nie odróżnia Basi od reszty świata i tylko, jeśli wyobrazimy sobie jak‑to‑jest‑być Basią, z łatwością zrozumiemy, że istnieje coś odróżniającego jej świat od naszego świata.
Dlaczego jednak postanowiłam pisać o qualiach?
Ponieważ ja spotkałam Basię!
Ta moja miała odmienne od mojego i ogólnie przyjętego rozumienie dobra i zła w pracy oraz pojmowanie, czym jest dobra komunikacja i współpraca między dwójką inteligentnych i szanujących się profesjonalistów.
Czytając o qualiach, zrozumiałam, co pomogło mi wyjść zwycięsko z konfliktu z Basią, bo do konfliktu dojść musiało. U mnie uczciwa komunikacja, oparta na wzajemnym szacunku partnerów, to wartość. Basia zaś tę wartość naruszała i szargała ponad rok, naruszając również moją wolność osobistą i zmuszając mnie do regularnych, formalnych i bezwartościowych dla mnie spotkań. Basia nie miała bladego pojęcia, o co mi chodzi i skąd mi przyszło do głowy, żeby w warunkach zawodowych oczekiwać szacunku i respektowania wolności osobistej. Co więcej, Basia uważała, że jest wyłącznym właścicielem naszej komunikacji, jak się wyraziła.
Zdesperowana i gotowa zmienić swój świat na taki bez Basi, najpierw sięgnęłam po siłę metafory (do tego wrócę kiedy indziej). Jednak tak naprawdę moja frustracja, napięcie i stres zniknęły w momencie, w którym użyłam qualiów i spojrzałam na świat, komunikację z Basią i naszą relację z perspektywy jak‑to‑jest‑być Basią. To, co ujrzałam, sprawiło, że miejsce mojej frustracji i złości zajęły głębokie współczucie i gotowość wspierania. To, co zobaczyłam z perspektywy jak‑to‑jest‑być Basią, było przejmująco smutne. Strach, niepewność i lęk, nieufność, brak poczucia bezpieczeństwa – tyle w jednym człowieku…
Toksyczne osoby
Dotychczas, prowadząc warsztaty, radziłam moim klientom, aby w sytuacji pracy z osobą dla nich toksyczną lub klasycznym korpomodelem, mającą zupełnie inny świat wartości, odmienne zasady życiowe, sprzeczne cele lub całkowicie nieakceptowalny dla nas styl komunikacji, szukać w niej jednej dobrej cechy. Każdy taką ma. Koncentrowanie całej uwagi podczas niezbędnych spotkań na tej właśnie cesze w miejsce niedobrych emocji towarzyszących kontaktowi z człowiekiem dla nas toksycznym jest bardzo dobrą techniką, usprawniającą komunikację, chroniącą nasze emocje i samopoczucie.
Od dziś do rekomendowanych narzędzi dorzucam qualia i przyjmowanie perspektywy jak‑to‑jest‑być … (tu wpisz własną Basię). I cóż, że już wymyślono drugą pozycję coachingową oraz empatię – mnie się podobają… qualia.