Handel międzynarodowy jest kluczowym źródłem dobrobytu gospodarczego, dlatego coraz częstsze dyskusje na temat skracania łańcuchów dostaw wywołują wśród ekonomistów i liderów biznesu pewien niepokój. Ale czy w XXI wieku regionalizacja ma w ogóle szansę zastąpić globalizację?
Kiedy w pierwszych miesiącach 2020 roku po świecie zaczęła rozlewać się pandemia COVID‑19, w konsumentach obudził się lęk, że niezbędne dla nich towary w wyniku lockdownu nie dotrą na półki sklepów. Według danych GUS, w marcu 2020 roku sprzedaż żywności w Polsce wzrosła o 11% w ciągu miesiąca. Jednak obawy o niedobory kluczowych produktów się nie spełniły. Choć faktycznie, zachorowania na COVID‑19 i zwiększone restrykcje utrudniały handel międzynarodowy, ani na chwilę go nie przerwały. Rozpoczęły natomiast dyskusję na temat zagrożeń dla międzynarodowej wymiany towarowej, którą dodatkowo rozgrzała blokada Kanału Sueskiego w marcu 2021 roku. Przez tydzień 400‑metrowy kontenerowiec „Ever Given” stał na mieliźnie, uniemożliwiając transport 450 innym statkom. Splot tych zdarzeń, w połączeniu z faktem, że w czasie pandemii wiele państw zaostrzyło politykę protekcjonizmu gospodarczego, zdaniem części ekspertów miał zatrzymać, a nawet odwrócić, procesy globalizacyjne. Takie pogłoski zaczęły niepokoić świat biznesu, bo ich potwierdzenie oznaczałoby dla niego duże zmiany. W grudniu 2020 roku na łamach „Financial Timesa” Martin Wolf (główny komentator ekonomiczny magazynu) próbował przewidzieć postpandemiczne trendy, pisząc: „Wymiana międzynarodowa nie umrze. Stanie się bardziej regionalna i wirtualna”.
Regionalizację widać wszędzie, tylko nie w danych
Między innymi to właśnie słowa Martina Wolfa zainspirowały naukowców z Uniwersytetu St. Gallen (Stefana Leege i Piotra Lukaszuka), którzy w artykule Will regionalization replace globalization?, opublikowanym w 2021 roku na łamach „HSG Focus”, przedstawili autorską metodę weryfikowania poziomu regionalizacji. Ich zdaniem oceniać można go na podstawie trzech wskaźników: wielkości handlu między państwami z różnych kontynentów, wielkości handlu między państwami niemającymi wspólnej granicy oraz średniej odległości geograficznej między państwami pozostającymi w relacjach handlowych (ważonej wartością wymiany towarowej). Jeśli te wskaźniki w kolejnych badanych okresach maleją, można mówić o postępowaniu procesu regionalizacji.
By zbadać, jak na przestrzeni lat kształtowały się trendy w handlu międzynarodowym, sięgnięto po dane od 1825 roku. Na podstawie ich analizy oszacowano, że 20% światowego handlu odbywało się pomiędzy sąsiadującymi ze sobą krajami, około 60% – między krajami leżącymi na tym samym kontynencie, a średnia odległość, jaką pokonywały towary, wynosiła około 5000 km. Przyglądając się danym w kolejnych dekadach, naukowcy zauważyli, że do 2021 roku wartości te zmieniły się nieznacznie. Średnia odległość dzieląca partnerów handlowych wynosiła, poza okresowymi zakłóceniami w 2020 roku, około 4800 km.
Analizę powtórzono, badając przepływy towarów, którymi dane państwa nigdy wcześniej ze sobą nie handlowały. W ich przypadku średni dystans ważony wartością handlu w ciągu ostatnich pięciu lat stale się zmniejsza. Natomiast udział nowych kontaktów handlowych między krajami ze sobą sąsiadującymi wzrósł w ciągu ostatnich 10 lat o blisko 10%. Być może coraz częstsze relacje handlowe krajów ze sobą sąsiadujących oraz spadek średniej długości łańcuchów dostaw w 2020 roku to pierwsze oznaki systematycznej zmiany, nie wystarczą one jednak, by móc z pełnym przekonaniem stwierdzić, że świat się regionalizuje.
Globalizacja to coś więcej niż handel
Podobne wnioski płyną z raportu DHL Global Connectedness Index 2021, który bada globalizację nie tylko w ujęciu handlowym, ale szerszym, uwzględniającym przepływy kapitału, informacji i migrację ludności. Wykorzystujący te parametry Global Connectedness Index potwierdza tezę naukowców z St. Gallen – po wybuchu pandemii COVID‑19 globalizacja faktycznie zwolniła, ale bardzo szybko wróciła na stare tory. Już w 2021 roku wolumeny międzynarodowych przepływów finansowych były większe niż przed pandemią. Natomiast początkowo dynamiczny wzrost międzynarodowego przepływu informacji szybko zwolnił. I choć faktycznie, pewien trend rozwoju handlu regionalnego istnieje, to wciąż za wcześnie, by móc mówić, że era globalizacji się zakończyła.
Czy wojna w Ukrainie pogłębi regionalizację?
Pandemia COVID‑19 i wojna w Ukrainie przypomniały nam, że łańcuchy dostaw nie są nierozerwalne. W ostatnich dziesięcioleciach ten aspekt bezpieczeństwa w handlu był nieco zaniedbywany. Jednak od czasu kryzysu finansowego z 2008 roku i w związku z rosnącym protekcjonizmem, pandemią, a teraz również wojną w Ukrainie, coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że globalna wymiana towarów wymaga wielostronnej współpracy i zaufania. W przyszłości będziemy prawdopodobnie obserwować działanie dwóch sił: z jednej strony zyski z handlu międzynarodowego są tak duże, że w dalszym ciągu stanowią zachętę do jego rozwoju, z drugiej zaś bariery polityczne, jak np. embargo na pewne towary, będą go osłabiać. Dlatego też, mimo wielu politycznych i społecznych zmian, które zaszły na świecie w ostatnich latach, póki co nie należy spodziewać się deglobalizacji.