Brak asertywności to gwóźdź do trumny zapracowanego menedżera czy specjalisty. Niestety, sporo osób ma problem z odmawianiem. Metoda neutralnego „nie” ułatwia nieuleganie cudzym prośbom. Na czym polega?
Wiele osób nie lubi, a raczej nie umie, odmawiać. Skąd w ogóle bierze się taka postawa? Niechęć do odmawiania wynika najczęściej z obawy o relacje, które kategoryczne „nie” może poważnie nadwyrężyć. Każdy z nas ma w otoczeniu osoby, które wolą nie odmawiać, niż ponosić konsekwencje swojej odmowy. A te mogą przybrać różne formy, np. cichych dni z kolegą czy trafienia na czarną listę przełożonego. Nikt tego nie chce, więc często zamiast „nie” mówi „tak”. Nie tędy droga!
Jak nauczyć się odmawiać tak, by nie zaprzepaścić relacji z innymi? Na początek warto uświadomić sobie, że mimo wszystko odmowa rodzi wiele trudności. Zmieńmy więc spojrzenie na to, co staramy się nią osiągnąć. Nie traktujmy tego, jak wyboru między konfrontacją a zachowaniem dobrych stosunków z innymi. Zwłaszcza że mamy do wyboru pośrednie rozwiązanie. Myślę tu o tzw. neutralnym „nie”. Na czym ono polega?
Neutralne „nie”
Neutralne „nie” nie jest nieprzyjemną, wojowniczą, przepraszającą, niechętną czy przymilną odmową. Neutralne „nie” jest spokojne, umiarkowane i wyraźne. Pozwala podkreślić merytoryczne – a nie osobiste – przyczyny odmowy. Jak neutralne „nie” może wyglądać w praktyce?
Po prostu: informujemy o swojej decyzji jak sędzia na boisku – niezależnie od emocji po obu stronach. Aby złagodzić ewentualne tarcia między sobą a rozmówcą, można zasygnalizować: „Wierz mi, że ta odmowa nie przychodzi mi łatwo. Podejrzewam, że zapewne i tobie trudno ją przyjąć.”
Oczywiście, ten komunikat należy wyrazić swoimi słowami. Najważniejsze, by robić to w sposób spokojny, umiarkowany i wyraźny. Jeśli w odpowiedzi usłyszymy coś nieprzyjemnego, pamiętajmy o trzech wskazówkach.
Trzymaj się tematu
Jeżeli wiemy, o co obraził się rozmówca, powiedzmy szczerze, za co go doceniamy i skąd wzięła się odmowna decyzja. Podzielmy się jej uzasadnieniem. Do kolegi z pracy można powiedzieć: „Włożyłeś sporo pracy w to, o co prosisz, a ja blokuję twoją inicjatywę. W mojej pracy muszę wybierać między potrzebami, z których w zasadzie wszystkie są ważne. Jestem zmuszony do wybierania tych, które są najważniejsze w danym momencie.”
Jeśli to skłoni kolegę do rozmowy, tym lepiej. Odmowa nie powinna być monologiem, lecz otwierać pole do dyskusji, dzięki której jeszcze lepiej możemy poznać oczekiwania i potrzeby drugiej strony. Nie ustępuj, jeśli racja jest po twojej stronie.
Jeżeli nasza odmowa jest dobrze umotywowana, nie ustępujmy. Niedawno czytałem o kobiecie, która zdecydowała się na mediację z nieuczciwym sprzedawcą samochodu. Był trudnym partnerem, przytaczał wiele argumentów, dlaczego nie powinien pokrywać kosztów naprawy. Był tak pewny siebie, że mało kto nie uległby jego wpływowi. Klientka słuchała go uważnie, a następnie stanowczo powiedziała: „Rozumiem. W tej sytuacji sprzedawca jest zobowiązany do naprawy samochodu lub zwrotu pieniędzy, jeżeli samochód nie jest w stanie przejść badania technicznego.” Ostatecznie sprzedawca zapłacił. Warto przypominać sobie tę historię za każdym razem, gdy czujemy, że ulegamy czyimś namowom wbrew własnym przekonaniom, warto sobie.
Spójrz prawdzie w oczy
Ludzie chcieliby i powiedzieć „nie”, i mieć po drugiej stronie uśmiechniętego rozmówcę. Nie łudźmy się – reakcją na odmowę często jest złość, niezadowolenie lub podły nastrój. Czy zatem powinniśmy na siłę jej zapobiegać?
Absolutnie nie – jeśli zależy nam na nierealistycznej reakcji, często zaburzamy istotę przekazu, przez co jest on nieskuteczny. Rozmówca nie rozumie, o co nam chodzi. W efekcie musimy mu odmówić jeszcze raz.
Regularnie ćwiczmy korzystanie z neutralnego „nie”, bo nie jest to absolutnie łatwe zadanie. Najlepiej robić to z osobą, która lubi się odgryzać. Będzie to łatwiejsze i obarczone mniejszymi konsekwencjami, bo zdecydowanie łatwiej mówić „nie” bez psucia ważnych relacji.