Samochody wyprodukowane wiele lat temu dziś są jak zabytki. Ich wartość zależy od wieku, marki i unikatowości danego auta.
Nie ma jednoznacznej definicji samochodów klasycznych, ale w praktyce za takie uznaje się modele liczące co najmniej 30 lat. Te najstarsze są traktowane jak zabytki. Inwestycje w dzieła dawnej motoryzacji mają już ugruntowaną pozycję w wielu krajach, szczególnie tam, gdzie mieszka wielu zamożnych ludzi. Największymi rynkami są Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania, ale i w Polsce przybywa miłośników osiągnięć motoryzacji sprzed kilkunastu lat. Przeznaczenie części kapitału na zabytkowe auto może się okazać racjonalnym działaniem z punktu widzenia dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Dzięki temu zmienia się jego charakter, co przejawia się w mniejszej wrażliwości na wahania koniunktury na rynku finansowym.
Najzyskowniejsza inwestycja ostatniego roku
Samochody klasyczne są często przedmiotem luksusowych inwestycji. Według Wealth Report z 2016 roku Knight Frank Luxury Investment Index (KFLII) odzwierciedlający zmiany cen dóbr luksusowych wzrósł o 7% w 2015 roku. Na jego wartość składa się 10 rodzajów luksusowych artykułów kolekcjonerskich: meble, chińska porcelana, zegarki, barwione diamenty, biżuteria, znaczki pocztowe, dzieła sztuki, monety, wino oraz samochody klasyczne. Właśnie te ostatnie w ubiegłym roku okazały się liderem tego rodzaju inwestycji, ich ceny wzrosły średnio o 17%. Klasyczne auta zyskały najwięcej na wartości w ciągu ostatnich 10 lat, odnotowując 400‑procentowy wzrost. Na drugim miejscu znalazły się inwestycje w wino (wzrost o 241%), a na trzecim – w monety (o 232%).
Wartość światowego rynku samochodów klasycznych wzrasta z każdym rokiem. Auta wielu marek mogą się okazać zyskowną inwestycją, jednak największym zainteresowaniem koneserów cieszą się nieustająco: Austin‑Healey, Bentley, BMW, Cadillac, Chevrolet, Chrysler, Ferrari, Ford, Jaguar, Mercedes, Porsche oraz Rolls‑Royce.
Źródła zysków
Właściciel samochodu klasycznego może osiągać przychody z dwóch źródeł. Pierwsze stanowi zysk kapitałowy wynikający ze wzrostu wartości pojazdu. Zależy on przede wszystkim od unikatowości danego egzemplarza, marki, wieku, stanu technicznego, a także sytuacji ekonomicznej w kraju i na świecie. Niejednokrotnie popyt na dany model jest pochodną mody lub sentymentu. Praktyka pokazała, że wartość auta może być wyższa, jeżeli jeździła nim znana osoba, na przykład głowa państwa, wybitny sportowiec, artysta lub celebryta. Kilka lat temu jeden z rosyjskich miliarderów kupił ulubioną limuzynę Hitlera, mercedesa K770. Cena transakcyjna została utajniona, jednak media spekulowały o kwocie oscylującej między 4 a 10 milionami euro. Samochód ten, wyposażony w 8‑cylindrowy silnik o mocy 230 KM, należał w tamtych czasach do najlepszych na świecie.
Przeznaczenie części kapitału na zabytkowe auto może się okazać racjonalnym działaniem z punktu widzenia dywersyfikacji portfela inwestycyjnego.
Samochód klasyczny może też przynosić dochody z wynajmu, na przykład na specjalne uroczystości – śluby, pokazy, prestiżowe imprezy lub na plany filmowe. Na świecie, a także w Polsce, funkcjonuje wiele wypożyczalni oferujących auta na wyjątkowe okazje. W jednej z nich, w województwie małopolskim, za wynajęcie do ślubu zabytkowego mercedesa adenauer 300b z 1954 roku pan młody musi zapłacić 1100 złotych, przejazd Syreną 105L kosztuje natomiast 450 złotych.
Najbardziej zyskowne? Ferrari i niemieckie kolekcje
Amerykańska firma Hagerty ubezpieczająca samochody kolekcjonerskie zajmuje się publikacją indeksów cenowych dla rynku samochodów klasycznych w siedmiu kategoriach. Są to kolejno: 1950s American, Affordable Classics, Blue Chip, British Cars, Ferrari, German Collectibles, Muscle Cars. Wskaźniki te dostarczają wielu informacji dotyczących rynku zabytkowych aut, a także opłacalności inwestycji w poszczególne modele.
Ferrari to jedne z najdroższych i najbardziej unikatowych samochodów, dlatego są przedmiotem pożądania wymagających, ale i bardzo zamożnych miłośników dawnej motoryzacji. W ciągu ostatnich 10 lat indeks odzwierciedlający ceny aut tej marki wzrósł najwięcej, bo aż o 550%. Najdroższy model ferrari 250 LM z 1963 roku, w dobrym stanie, aktualnie jest wyceniany na 17,7 miliona dolarów amerykańskich. Dla porównania 10 lat temu kosztował 3,3 miliona dolarów. Do nabycia jest też egzemplarz w stanie idealnym za, bagatela, 20 milionów dolarów. Drugie pod względem zyskowności okazały się niemieckie kolekcje (German Collectibles). W latach 2006‑2016 odpowiadający im indeks wzrósł o blisko 300%, przy czym najszybszy wzrost tego wskaźnika odnotowano w latach 2013‑2014. Wśród nich najwyżej wycenionym samochodem jest bmw 507 z 1959 roku. Obecnie kosztuje 1,9 miliona dolarów, wobec 410 tysięcy dolarów przed 10 laty. Z kolei indeks najpopularniejszych aut (Blue Chip) wzrósł w ciągu dekady o 280%. W skład tego benchmarku wchodzi 25 najbardziej poszukiwanych powojennych klasyków. Najdroższy model w tej grupie, ferrari 250 GT california SWB rocznik ’63, jest wyceniony na 13,9 miliona dolarów, wobec 1,6 miliona dolarów 10 lat temu.
Wzrosty pozostałych indeksów są mniej spektakularne i wyniosły odpowiednio: dla samochodów brytyjskich (British Cars) – około 60%, dla popularnych (Affordable Classics) – 35%, o dużej mocy (Muscle Cars) i amerykańskich z połowy ubiegłego stulecia (1950s American) – 30%. To niewiele, co nie oznacza, że i wśród nich nie można było znaleźć okazji na spory zarobek. Dla zrealizowania takiej inwestycji są potrzebne mniejsze nakłady kapitałowe, dzięki czemu jest ona dostępna szerszemu kręgowi inwestorów. Przykładem jest cadillac eldorado rocznik ’59, którego nabywca w ciągu ostatniej dekady podwoił zainwestowany kapitał.
Kryzysy im niestraszne
Ceny samochodów klasycznych w niewielkim stopniu uzależnione są od sytuacji panującej na rynkach finansowych. Kryzys z 2008 roku nie zrobił wrażenia na nabywcach samochodów niemieckich ani popularnych. Największy spadek cen, rzędu 30%, odnotowano w grupie oldtimerów dużej mocy. Od dwóch lat ich ceny szybko jednak idą w górę, co oznacza, że inwestorzy dostrzegli ich niedoszacowanie. Korektę cenową odnotowano również w grupie samochodów Ferrari i z grupy Blue Chipów. Samochody klasyczne należą do dóbr luksusowych, zatem w trudnych czasach – kiedy nawet najzamożniejsi z większą rozwagą dokonują inwestycji – popyt na takie auta może się zmniejszyć, wywołując korektę cenową.
Na ceny klasycznych aut mają wpływ czynniki inne niż te, od których zależą kursy akcji na giełdzie, o czym świadczy niska korelacja ich notowań. Historia pokazała, że w wielu przypadkach inwestowanie w samochody klasyczne było bardziej rentowne niż w akcje. Obecna wartość indeksu S&P500 amerykańskiej giełdy papierów wartościowych NYSE przechodząca wiele silnych wzrostów i dramatycznych spadków jest o blisko 60% wyższa niż 10 lat temu. To zdecydowanie mniejszy wzrost, niż osiągnęły w miarę spokojne indeksy cenowe marek Ferrari, niemieckich klasyków i Blue‑Chipów. Wiele samochodów pozwoliło lepiej zarobić niż na inwestowaniu w nieruchomości lub złoto.
Wartość geniuszu człowieka
Inwestowanie w klasyczne samochody może być nie tylko dochodowe, lecz również może przynosić sporo satysfakcji i prestiżu. Koneserzy przywiązują się do takich aut na wiele lat, nie zastanawiając się nad ich wartością rynkową, choć ta każdorazowo jest bardzo wysoka. Czy może być lepsze połączenie pasji z ekonomią? Na komfort psychiczny każdego, kto wydał duże pieniądze, dobrze działa świadomość posiadania przedmiotu inwestycji w formie fizycznej w odróżnieniu od papierów wartościowych, których dowodem posiadania jest jedynie zapis w systemie komputerowym. W przypadku krachu giełdowego mogą znacząco stracić na wartości, podczas gdy samochód klasyczny będzie zawsze lśnił blaskiem minionej epoki i uosabiał swoją wartość. Nie zabierze jej też inflacja, co oznacza, że auto może być zabezpieczeniem przed spadkiem siły nabywczej pieniądza.
Na ceny klasycznych aut mają wpływ inne czynniki niż te, od których zależą kursy akcji na giełdzie, o czym świadczy niska korelacja ich notowań.
Rynek samochodów klasycznych jest mało płynny, a na zyski niejednokrotnie trzeba czekać wiele lat. Tego rodzaju inwestycje są więc odpowiednie jedynie dla osób cierpliwych, które godzą się zamrozić kapitał na dłuższy okres. Przy zakupie unikalnego egzemplarza jest wymagana specjalistyczna wiedza, trudno będzie więc obejść się bez wsparcia rzeczoznawcy. Ostatecznie, kalkulując opłacalność inwestycji, należy uwzględnić koszty remontów, konserwacji, garażowania, ubezpieczenia, a także inflację i utracone korzyści.
Z każdym rokiem przybywa ludzi zamożnych. Według rankingu „Forbesa” na świecie jest obecnie 1,8 tysiąca miliarderów dysponujących majątkiem finansowym o wartości 6,5 biliona dolarów amerykańskich. Można więc się spodziewać, że będą dalej kreować popyt na samochody z przeszłości, które od lat zajmują poczesne miejsce obok dzieł sztuki, antyków, diamentów i złota. Zakup zabytkowego auta nie jest znaczącym wydatkiem dla miliardera. To nie tylko inwestycja kapitałowa, lecz również sposób na zaspokojenie ambicji, wzmocnienie prestiżu lub chęć zaimponowania innym. Rynkiem samochodów klasycznych rządzą również prawa popytu i podaży, a ta jest ograniczona do tego, co już wyprodukowano. Aut z poprzedniej epoki nie będzie przybywać, więc potencjał wzrostu ich cen pozostaje duży.