Dzięki inteligentnym systemom transportowym aglomeracje stają się bardziej atrakcyjne i bezpieczne zarówno dla mieszkańców, jak i turystów. Zachodnie miasta już je mają, polskie dopiero otwierają się na związane z nimi możliwości.
Coraz większa liczba pojazdów na drogach, zatłoczone centra, wypadki oraz zwiększona emisja spalin i hałasu – to główne problemy, z którymi zmagają się współczesne miasta. Do tej pory samorządy starały się je rozwiązywać przez rozbudowę infrastruktury transportowej. Możliwości tego typu inwestycji z roku na rok są jednak coraz mniejsze, paradoksalnie też – wbrew inwestycjom infrastrukturalnym – problemy miast, zamiast się zmniejszać, nabierają mocy. Dzieje się tak dlatego, że coraz szersze pasy ulic i kolejne tunele zachęcają do korzystania z własnego transportu.
Patową, zdawałoby się, sytuację można częściowo rozwiązać za pomocą inteligentnych systemów transportowych (ITS), które ułatwiają administrowanie strumieniem pojazdów, a jednocześnie wspomagają ochronę infrastruktury miejskiej i środowiska.
Przyjazne miasto, czyli jakie?
W czerwcu 2013 roku na skrzyżowaniu dróg w Łęcznej, w Lubelskiem, doszło do zderzenia karetki pogotowia z autem osobowym. W wypadku ucierpiała m.in. znajdująca się w karetce kobieta w ciąży oraz 5‑letni chłopiec. Jadące na sygnale pogotowie przejeżdżało skrzyżowanie na czerwonym świetle, kiedy uderzył w nie samochód jadący na zielonym. Do zdarzenia w ogóle by nie doszło, gdyby sygnalizacja świetlna była sterowana przez pojazdy uprzywilejowane. Karetka wyposażona w odpowiednie urządzenie, komunikujące się z systemem zarządzającym ulicznymi światłami, mogłaby uruchomić tzw. zieloną falę, dzięki której szybciej i bezpieczniej dotarłaby do miejsca wypadku.
To właśnie jest jednym z elementów składających się na tzw. przyjazne miasto (Smart City), czyli zespół inteligentnych rozwiązań, które usprawniają komunikację miejską i ułatwiają życie ludziom, ograniczając zanieczyszczenie powietrza i degradację infrastruktury, niekiedy nawet generując dodatkowe wpływy do budżetów.
Przyjazne miasto to także ważne informacje na temat komunikacji, które mieszkańcy otrzymują bezpłatnie w formie SMS lub pojawiają się na tablicach zmiennej treści. Dynamiczne środowisko miejskie wymaga ciągłej aktualizacji danych. „Nie może dojść do takiej sytuacji, jaka jakiś czas temu miała miejsce w Warszawie. Kierowcy otrzymywali instrukcję, że mają jechać w stronę tunelu, a ten był od dwóch tygodni zamknięty” – podkreśla Marek Cywiński, dyrektor generalny Kapsch Telematic Services, specjalizującej się w opracowywaniu i wdrażaniu inteligentnych rozwiązań komunikacyjnych. W Polsce rozwiązania firmy są szeroko stosowane dzięki wdrożeniu viaTOLL, systemu pobierania opłat z autostrad i płatnych dróg.
Sposób na zakorkowane ulice
Inteligentne systemy transportowe to zaawansowane rozwiązania teleinformatyczne, których zadaniem jest automatyczne zbieranie, analizowanie, przetwarzanie informacji. Umiejętnie wykorzystane ITS bardzo korzystnie wpływa na funkcjonowanie komunikacji miejskiej, np. przez przyznanie priorytetu miejskim autobusom lub ograniczenie dostępu prywatnych pojazdów do centrów miast. „Oczywiście, trzeba zaoferować coś w zamian – tłumaczy Marek Cywiński – w końcu nie chodzi o to, żeby ludzie nie pojawiali się w centrum, ale o to, żeby nie stali w korkach. Można temu zapobiec nie przez system zakazów i nakazów, ale przez prosty bodziec ekonomiczny. Świetnym przykładem jest Londyn, gdzie wprowadzono opłaty za wjazd do centrum, co znacząco poprawiło funkcjonowanie komunikacji miejskiej”.
Inteligentne rozwiązania powodują, że natężenie ruchu w centrum danego miasta może się zmniejszyć o prawie 20%, a emisja cząstek stałych – nawet o 60%. Dobrym przykładem jest Mediolan, gdzie wprowadzenie programu Ecopass spowodowało zmniejszenie zanieczyszczenia cząstkami stałymi o 57%.
Ekologiczny i bezpieczny viaTOLL
Jednym z elementów ITS dostępnym w Polsce jest system viaTOLL, który służy do zbierania opłat z autostrad i dróg płatnych. Uwzględnia on relację pomiędzy opłatą a klasą emisji spalin. Najtaniej jeżdżą kierowcy samochodów, które emitują najmniej zanieczyszczeń. „W wielu miastach pojazdy o najniższej klasie emisji spalin, wjeżdżające do centrów miast, są w ogóle zwolnione z opłaty – mówi Marek Cywiński. – Natomiast gdy do centrum chce wjechać kierowca dymiącej ciężarówki, może to zrobić, ale za odpowiednią opłatą. W Londynie, na przykład, za taki luksus zapłaci 100 funtów. W Polsce za przejazd tego samego odcinka trasy ciężarówką o klasie emisji spalin »5« kierowca płaci o połowę mniej niż za pojazd o klasie emisji spalin »1«. Dla kogoś, kto powie: »mieszkam w centrum, chciałbym tam wjechać, ale nie płacić«, też mamy rozwiązanie. Istnieje już system automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych, dlatego jesteśmy w stanie bardzo precyzyjnie określić, czy dana osoba może się w danym miejscu znajdować i czy w związku z tym jest zwolniona z opłaty”.
Identyfikacja tablic rejestracyjnych to jednak tylko część funkcjonalności. Z punktu widzenia bezpieczeństwa istotną rolę mogą odegrać urządzenia pokładowe „viaBOX”, które komunikują się z infrastrukturą przydrożną, wpływając na bezpieczeństwo na drogach. Ogromne znaczenie mają także systemy wykrywania incydentów na skrzyżowaniach, w tunelach bądź w innych miejscach, w których nagle coś się wydarzyło. Zanim do służb ratunkowych dotrze informacja, że nastąpił wypadek (co czasami trwa bardzo długo), systemy monitorowania są w stanie bardzo szybko wykryć, że dzieje się coś nadzwyczajnego, następuje detekcja odchylenia od normy i służby ratunkowe są o tym natychmiast powiadamiane.
Inteligentne rozwiązania to również korzyści finansowe
Przykładów tego, jak pozytywnie ITS może wpłynąć na rozwój biznesu, nie trzeba szukać daleko. Kiedy w Mediolanie i Bolonii wprowadzono system opłat miejskich, restauratorzy z centrum tych miast obawiali się, że zmniejszy się drastycznie liczba klientów, co zrujnuje ich biznes. Nie mogli uwierzyć, kiedy skutek był odwrotny – obroty malkontentów wzrosły o 20%. Okazało się, że nareszcie ludzie mogli dojechać do centrum. Turyści przestali poszukiwać McDonald's na obrzeżach miasta, tylko lokalu oferującego dobrą pizzę w sercu miasta.
Coraz częściej inteligentne rozwiązania generują też dodatkowe pieniądze dla samorządowych budżetów. W Londynie, na przykład, inwestycja zwróciła się po 1,5 roku, choć kosztowała ponad 300 mln funtów. W Sztokholmie proces ten trwał trochę dłużej, bo w tym przypadku głównym celem wprowadzenia opłat za wjazd do centrum miasta było zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza. Po pewnym czasie samorządy zorientowały się, że system ITS, poza oczywistymi korzyściami w postaci usprawnienia komunikacji i odciążenia zadymionych ulic, może dostarczać całkiem pokaźnych sum pieniędzy. Tak uzyskane przychody można wykorzystać na wiele sposobów. W Londynie, na przykład, 80% zebranych środków władze przeznaczają, zgodnie z prawem, na rozwój i utrzymanie komunikacji autobusowej, pozostałe 20% na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Bariery na drodze do przyjaznych miast
Dużym problemem przy wdrażaniu w miastach inteligentnych systemów są niespójne przepisy. Polskie prawo nie nadąża za prawem europejskim i za postępem technologicznym, np. prawo o ruchu drogowym niejednoznacznie traktuje urządzenia rejestrujące i zakres ich stosowania. Ustawa o drogach publicznych wyklucza możliwość ustanowienia przez samorząd miejski strefy płatnego wjazdu do centrum, choć odpowiedni zapis był w niej do 2003 roku. Po nowelizacji został usunięty. Tymczasem w europejskich miastach właśnie w tym okresie rozpoczęto tworzenie stref płatnego wjazdu. Również ustawa o ochronie danych osobowych, przez skrajne niedostosowanie do współczesnych możliwości technologicznych, prowadzi do punktowego kwestionowania wykorzystywania rozwiązań w systemach ITS.
Inna sprawa, że samorządy też sobie nie pomagają. Planując wdrożenie inteligentnych systemów, tworząc własną koncepcję ITS, nie przeprowadzają dogłębnej analizy aktualnych problemów. Zamiast tego rozpisują przetargi na poszczególne systemy, sądząc, że mogą wykorzystać te same specyfikacje, co inne miasta. W efekcie może się okazać, że skutek będzie odwrotny od zamierzonego, ponieważ zamiast skupić się na rzeczywistych potrzebach własnej aglomeracji, po prostu skopiowały rozwiązania usuwające zupełnie inne bolączki. „Bardzo pozytywnym sygnałem jest to, że w miastach zaczyna się mówić o ITS, rozpatrywać dostępne rozwiązania, i to nie tylko jako inwestycje w twardą infrastrukturę, ale też jako spojrzenie na inteligentne, nowoczesne możliwości – mówi Marek Cywiński. – A problemy z tym związane wynikają pewnie z bardzo wczesnej fazy rozwoju, w jakiej się teraz znajdujemy. Zachwyciliśmy się ITS i chcemy je mieć szybko wdrożone. Nie oznacza to jednak, że za każdym razem dobrze wydajemy pieniądze. Przecież tego typu inwestycje są bardzo kosztowne (od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów złotych)”.
W sytuacji, w której miasta planują inwestycje wspomagające infrastrukturę, powinny szczególnie uważać na standardy komunikacji i wymiany informacji. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad planuje przetarg na krajowy system zarządzania ruchem głównie na drogach objętych systemem viaTOLL. Ważne, aby informacje z tego systemu były traktowane globalnie, czyli aby kierowca na bieżąco otrzymywał komunikaty o warunkach drogowych nie tylko tam, gdzie się akurat znajduje, ale również w np. mieście, do którego chce wjechać.
Szanse na inteligentne miasta w Polsce
Z dnia na dzień są rozpisywane kolejne przetargi na ITS. Wiele przedsięwzięć zostało już zrealizowanych – najbardziej znanym jest projekt ze Szczecina. Oprócz tego zostały już rozstrzygnięte przetargi na inteligentne systemy w Bydgoszczy i Białymstoku. Polskie miasta koncentrują się przede wszystkim na systemach informacji drogowej i monitorowaniu przejazdów. Niektóre inwestują dodatkowo w zarządzanie komunikacją miejską. Niestety, karetek zintegrowanych z systemem jak nie było, tak nie ma. „Z badań wynika, że 33 gminy planują inwestycje w ITS na poziomie 1,2 mld złotych – Mówi Marek Cywiński. – Myślę, że dane są niepełne i wymienione kwoty w najbliższej perspektywie finansowej UE będą wielokrotnie większe. Prawdopodobnie przybędzie też projektów, bo pewne zmiany w prawie dają podstawy do udziału prywatnych inwestorów w tego typu inwestycjach”.
Inteligentne rozwiązania powodują, że natężenie ruchu w centrum danego miasta może się zmniejszyć o prawie 20%, a emisja cząstek stałych – nawet o 60%.
Gminy można wspomóc, ułatwiając inwestycje w inteligentne rozwiązania. Z dnia na dzień pojawiają się nowe inicjatywy. Przykładem może być choćby niedawno powstały Klaster Innowacji Transportowych, który skupia zarówno biznes, jak i środowiska naukowe. Jednym z jego celów jest wspomaganie miast w doprecyzowaniu potrzeb w zakresie ITS i stworzeniu projektu, na który będzie można pozyskać fundusze ze środków Unii. W projekt są zaangażowane: Politechnika Warszawska, Politechnika Śląska, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu, a także Akademia Leona Koźmińskiego. Istnieją zatem możliwości doradztwa w zakresie odpowiedniego opracowania projektu. Podstawą jest jednak dogłębna analiza problemów i współpraca gmin z firmami oferującymi tego typu rozwiązania.
Jeżeli projekt jest nieodpowiednio opracowany, bardzo trudno przebrnąć nawet przez prekwalifikacje w zakresie dostępu do środków unijnych. A jest to istotne, bo pojawiają się nowe instrumenty finansowania z perspektywy budżetowej 2014–2020, w tym Connecting Europe Facility – CEF. Miasta, które chcą się włączyć do tego sytemu, będą mogły ubiegać się o środki CEF. Nowy instrument finansowy będzie dysponował kwotą 21 mld euro, z czego 10 mld euro będzie pochodziło z przesunięcia z Funduszu Spójności. Tą pulą środków dysponuje KE w porozumieniu z krajami członkowskimi.
„Niezwykle istotną rolę odgrywa obecnie uświadomienie samorządowcom, że ITS rzeczywiście ma znaczenie. Świadomość miast w zakresie potrzeb i możliwości, jakie dają inteligentne rozwiązania, znacznie wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat i nie mam wątpliwości, że jednym z powodów wzrostu tej aktywności jest system viaTOLL – przekonuje Marek Cywiński. – Półtora roku temu pewien wiceprezydent dużego polskiego miasta na jednym z kongresów ze zdziwieniem słuchał o możliwościach tego systemu. Rok później zapukał do Kapsch z bardzo wyraźnie określonymi potrzebami i projektami, które chce wdrożyć. Mam nadzieję, że z roku na rok takich ludzi będzie coraz więcej”.