Świat się skurczył. Jesteś we Wrocławiu, a zarządzasz kimś w Pradze, Londynie lub Kijowie. Rzeczywistość wyposażona w internetowy akcelerator nie uznaje ograniczeń geograficznych. Z drugiej strony utrudnia budowanie relacji. Ludzie stają się e‑mailami, telekonferencjami i stanowiskami. Czy dzięki temu praca menedżera staje się prostsza i bardziej efektywna? W końcu to nic osobistego, to czysty biznes, prawda?
Ostatnio spotkałam się z jednym z wirtualnych członków mojego zespołu, który od wielu lat pracuje jako telepracownik z innego miasta, a do Wrocławia zagląda sporadycznie. Odbyliśmy klasyczną rozmowę o karierze w połowie roku, a na koniec, prosząc o informację zwrotną, usłyszałam, że pierwszy raz w jego wirtualnej pracy spotkał się z angażowaniem go w aktywności oraz teambuilding typowy dla członków zespołu, których łączy ta sama lokalizacja. W poprzednim zespole czuł się, zresztą słusznie, pomijany.
Czytaj także: Motywacja finansowa nie działa >>
Niezależnie od tego czy pracujemy z biura, czy też ze swojego własnego M, każdy chce się rozwijać i w całości wykorzystywać swój potencjał. Człowiek pracujący z nami przez telekonferencje, wideokonferencje, e‑maile też potrzebuje od czasu do czasu tzw. small talk, celebrowania urodzin, ważnych wydarzeń w życiu czy też doceniania codziennej pracy. Drodzy menedżerowie, czy uważacie to za trudne zadanie? Skoro dziś przy pomocy mediów społecznościowych możemy wywołać rewolucję, to dlaczego nie wykorzystywać nowoczesnych narzędzi komunikacji w codziennej pracy? W końcu, wbrew lekcji z Ojca chrzestnego, biznes nie tylko może, ale wręcz powinien być osobisty, szczególnie jeśli dążymy do budowania postaw przywódczych u siebie i swoich ludzi.
No dobrze, jednak co powinniśmy zrobić, aby zaangażować swoje wirtualne zespoły? Recepta wydaje się prosta, musimy tylko podbić ich serca i umysły. Przepis? Oczywiście działa tu złota zasada, czyli: traktujmy ich tak, jak chcielibyśmy, aby nas traktowano. Wydaje się banalne, jednak głęboka refleksja jest tu chyba najlepszym rozwiązaniem.
Czytaj także: Spotkania z nikim i o niczym, czyli jak wydłużyć godzinę o 50 minut >>
Wyobraźcie sobie, jak funkcjonowalibyście, gdybyście pracowali z domów odległych setki kilometrów od biur i codziennie musieli zmagać się z ograniczeniami, z jakimi nie macie do czynienia, działając w centrali. Co zatem robić, aby efektywnie zarządzać wirtualnymi zespołami? Moje osobiste złote top 3:
Komunikuj mniej, ale z odpowiednią jakością – zamień kilkanaście wysyłanych e‑maili na jedną rozmowę telefoniczną.
Buduj społeczność – nawet jeśli Twoja firma nie dostarcza platform typu social media, użyjcie bezpłatnych aplikacji dostępnych na Wasze smartfony lub tablety.
Miej swoje drzwi otwarte dla wszystkich, tym bardziej dla tych, których nie widzisz na co dzień, i zawsze dotrzymuj danego słowa.
Co o tym myślicie? Jakie są Wasze 3 złote zasady angażowania pracowników wirtualnych?